W pracowni Renoira na krzesłach piętrzyły się zamalowane płótna, to znaczy dzieła. Pomimo sędziwego wieku i palców powykręcanych reumatyzmem, wciąż malował i nie zamierzał przestać. Nigdy nie było mu dość obrazów, bo miał sposób widzenia świata malarza.
W mojej pracy też została już przekroczona granica zabudowywania przestrzeni obrazami. Dlatego zdejmuję płótna z blejtramów i przechowuję w rulonach.
Gdy je rozwijam, oczom ukazuje się niezwykła materia. To nie jest płótno lniane, grunt i zaschnięta farba olejna - to żyje!. Oto moje życie. Mój czas, mój głęboki powód do namalowania tego właśnie obrazu. Moje zachwyty, niepokoje, troski i tryumfy. Akty wolności i odwagi. Świadkowie koronni niezliczonych jak piasek morski decyzji, przejawów intencji , intuicji i temperamentu.
Lepiej się nad tym zbyt wiele nie zastanawiać, bo można zagubić się w tej otchłani, a nie o to chodzi. Na razie...
Jednym słowem obraz, to zgromadzona energia człowieka. Wszystko, co malarz ze swojej strony włożył.
Patrzeniem na piękno przywołujemy i celebrujemy święto. Przymierzamy, niczym nową parę butów, odpuszczenie konieczności, która wydaje się nieuchronna. To dlatego namalowałam "Wakacje w mieście". Chciałam dowieść sobie i światu, że gwar miasta można anulować wsłuchując się w głos własnej woli i pozwolić jej się rozśpiewać. A gdy już to się stanie, samemu do niej dołączyć. To się nazywa pomaganie szczęściu.
Nawet, gdyby objawiona wola na pierwszy rzut oka wydawała się nie wiem jak dziwna, dopóki jest dobra, zasługuje na wzrost. Właśnie tak się dzieje w przyrodzie: ciało ziemi żyje, oddycha i zadziwia pięknem. Tak, Ziemia huczy od nieustającego wzrostu dzięki niezliczonej ilości decyzji podejmowanych na poziomie DNA, gdzie nikt już w końcu nie musi się zastanawiać, bo wzory zostały dawno ustalone.
W obrazie "Wakacje w mieście" interesuje mnie wola odkrycia własnej woli. Mówiąc prościej WAGA zadania sobie pytania: "Czego pragnę?".
Czego pragnę? Jakie pragnienie uosabiam? Jaką osobą jest moje pragnienie? Jaka osoba we mnie żyje?
Odpowiedź wyzwoli życie, o ile zmieści się w obszarze otoczonym granicą, która tworzą znaczenia następujących słów: " miejcie na uwadze wszystko, co prawdziwe, co godne czci i sprawiedliwe, co czyste, miłe, szlachetne, wszystko, co jest cnotą i zasługuje na pochwałę". Ponieważ człowiek, choć jest częścią przyrody, nie jest zwierzęciem.
Reszta ginie w otchłani...
Reszta ginie w otchłani.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz