poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Hawajski raj.


                                                        Hawajski raj.
  Co mogę wiedzieć o raju?
  To, że wszyscy ludzie z natury go pragną, jest trwale wpisane we wszystkie dążenia człowieka. Pozostaje tylko kwestia drogi. Czasem raj oddala się z powodu błędów innych ludzi, czasem z powodu naszych błędów. Czasem oba te powody nakładają się  i wtedy diabeł mówi "dobranoc".
  Wyjście jednak jest bardzo proste: pozostałości raju wciąż istnieją. Są jak rozrzucone kawałki stłuczonej antycznej wazy, które trzeba pozbierać, dopasować i skleić, aby odzyskała swoje pierwotne piękno. Jest to trudne, dla człowieka właściwie niewykonalne. Ale czy raj wraz z ludźmi od początku nie należał do Boga?
  Wiele rzeczy więc nie jest naszą sprawą. Zachodzi proces naprawczy, o którego skali, żyjąc w naszych małych światkach, nawet nie mamy wyobrażenia. A jednak to się dzieje. Dowodem jest las deszczowy, pola dojrzewającej pszenicy, wiekowe drzewa w parku miejskim, kwiaty w donicy tuż obok mnie.
  Las deszczowy robi, co może, aby nie dać się złu, kwiaty w donicy kwitną dzięki dobru. Człowiek może więc zmniejszać lub zwiększać raj. Każdy człowiek dokonuje każdego dnia wielu aktów odtwarzania lub niszczenia raju.
  To samo zachodzi w świecie relacji pomiędzy ludźmi. Tylko, że tu chodzi o pokój lub wojnę. W otoczeniu pięknych kwiatów, zapachów i dźwięków też można wcale nie zauważać ich piękna, a nawet się bić.
  Jednak postawieni na rozdrożu, w chwili decyzji, co wybieramy? 
  Ja w każdym razie mówię własnym językiem obrazu: raj istnieje. Wszystko jedno, czy wszyscy o tym wiedzą, czy nie. Istnieje naprawdę. Ludzie, którzy się kochają i szanują, chodzą objęci ulicami miasta, matki przytulają swoje dzieci, ojcowie naprawdę je widzą, palce wkładają nasiona fasoli do ziemi, biało-żółte parasole powiewają na wietrze w ogródku kawiarnianym, książki opisujące życie stoją rzędem na półkach, ludzie grają na skrzypcach, samoloty wzbijają się wieczorem w powietrze, herbata waniliowa w filiżance ma pomarańczowy kolor, ręce na kole garncarskim formują naczynie z gliny, człowiek bez rąk odwraca ustami kartkę w książce, ktoś komuś powiedział "przepraszam", sucha trawa nie upiera się, aby przetrwać kolejne lato, kamień trwa miliony lat, a co dopiero człowiek, wykorzystujemy ten mały procent możliwości naszego mózgu w czasie 80 lat życia, nadzieja umiera ostatnia, Jozue, dopóki trzymał wzniesione do góry ręce, zwyciężał, prąd elektryczny i wiatr istnieją, choć ich nie widać, istnieje słowo "dziękuję", człowiek wychodzi cało z katastrofy, pamięć Boga mieści wszystko, ktoś komuś oddaje to, co zabrał, życia jest wszędzie pełno.
  Więc myślę teraz, że wobec obfitości życia na ziemi, mężczyzna we wzorzystej sukni i w wianku kwiatów na głowie, który w pokoju prowadzi swoją miłą wybrankę usadzoną wygodnie na koniku, nie wyda się nikomu zbyt egzotyczny, nieprzystający do rzeczywistości. Przeciwnie, w raju to normalne.






  I jeszcze jedno: czy kobieta tak trzymana za rękę stanie się gorsza, czy lepsza? 
 

1 komentarz:

  1. Raj istnieje...widzę go co dnia, nieraz to mgnienie oka, nieraz niekończąca się chwila. Ważne by to zauważać i cieszyć się, upajać tym okruchem rozbitego dzbana, który akurat trafił na nasze podwórko. Dziękuję za przypomnienie:)

    OdpowiedzUsuń