akryl na kartonie, 35x50 cm.
Wycieczka prosto w sam środek morza świeżej, wiosennej trawy. Boso. Jędrne, giętkie łodygi kwitnących żółtych mleczy chrzęszczą pod stopami.
Nasycone platynowym słońcem, kudłate czuprynki pachną ni to mdło, ni gorzko - dziwnie.
Na horyzoncie rząd nieodzianych drzew, jak misterna koronka, łączy ziemię z błękitem nieba.
Napojony wodą do syta chłód wybujałego ziela orzeźwia, budzi myśli z uśpienia.
Powietrze przejrzyste, otulone mgłą, rozświetlone porannym słońcem i przeplecione śpiewem skowronka stoi jasnym błękitem nad łąką.
Stopy mieszają się z gąszczem. Brodząc, utonęły po uszy w głębinie zielonożółtego jeziora.
Oddech głęboki, w płucach krystaliczna szerokość i wysokość nieobjętych przestworzy pola.
Zroszone liście i chwiejne łodygi rozchylają się, ustępują miejsca, odsłaniają wilgotną czerń ziemi.
Przyroda pełna oddechów i westchnień, szeptów i okrzyków, odsłania tajemnice istnienia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz