akryl na kartonie, 35x50 cm.
Jeszcze się płachty śniegu całkiem nie zwinęły, jeszcze trzymają się mocno po dziurach, po dolinach, wczepione w korzenie ostrymi jak pazury zlodowaciałymi frędzlami.
a już czujące gałązki pocierają kosteczki paluszków w nieśmiałej uciesze. Już wiedzą, że oto nadchodzi Nowe.
A Nowe przytoczy wiatr, przykula z daleka, nie wiadomo skąd, przypędzi porywem ciepłym ale gwałtownym!
Okręci sobie wokół szyi przędziwo obłoków, suchych traw, krzaków, zagra błękitem nieba na strunach nagich badyli.
Przekrzyczy naszczekiwania psów, przepchnie się i wciśnie w gardziel całemu światu, aby wstrzymał oddech, ucichł i zadumał się świętym milczeniem.
rozbłocona, umazana rozbryzgami przegniłej słomy, stęchłego złogu, mierzwą zużytych liści.
- Już pora... - Mówi Światło Dnia.
- Pora...- Odpowiada Pora.
- Czekam - odpowiada Oczekiwanie przestępując z nogi na nogę z niecierpliwości.
- Mamy jakieś pestki? - Pyta Życie.
- Jest nas dużo! - Odzywa się chór pestek. Jest ich bardzo wiele. Przezimowały wygodnie w cieple zgnilizny u stóp Jabłonki.
Rzęsy kwiatów jabłonki otwierają się ciekawie do słońca.
Każdego wiosennego dnia dzieje się święto, od wschodu do zachodu, gdy złote pająki słońca wydłużają
się aż po nieskończoność...
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz